Dlaczego kultura powinna być ważnym wątkiem, obok technologii, w kontekście edukacji?
Rozmawiała Michalina Kuczyńska
Duet projektantów: Wiktor Frączek, producent gier wideo, ex-programista oraz Wawrzyniec Wróblewski, obecnie projektant UI/UX, kiedyś konserwator sztuki, absolwent malarstwa Warszawskiego ASP. Specjaliści w zakresie projektowania produktów i usług cyfrowych. Oprócz designu łączy ich fascynacja architekturą, muzyką i filozofią. Założyciele i członkowie kolektywu projektantów-freelancerów Kat On The Roof.
W zeszłym roku pracowaliście przy projekcie „Poligon Sztuki” finansowanym w ramach programu „Kultura w sieci”. W efekcie powstała zaawansowana i nowoczesna galeria sztuki współczesnej w 3D, przypominająca grę. Wiem, że nie jest to standardowy zakres Waszej działalności. Czym zajmujecie się na co dzień?
Wiktor: Właściwie to jest dobre pytanie pod kątem tego, czym zajmujemy się zawodowo w codziennych pracach, a co tworzymy z Wawrzyńcem po godzinach. Często zdarzało nam się robić wspólnie różne projekty, ostatnio nawet w sformalizowanej formie w postaci firmy. Robiliśmy tak naprawdę bardzo różne rzeczy, trudno więc mówić o pewnym zakresie projektowania, w którym się nie poruszamy.
Wawrzyniec: Pierwsze projekty, które nas połączyły, to były gry. Od tego rozpoczęła się wspólna przygoda, dopiero później zajęliśmy się bardziej „pragmatycznymi” realizacjami – tworzeniem stron www, sklepów internetowych i tak dalej. Mieliśmy też plany na aplikacje, i tak się składa, że galeria Poligon pewnym rodzajem aplikacji właśnie była.
Wiktor: Tak, galeria była właściwie skrzyżowaniem aplikacji i gry.
Czyli można powiedzieć, że jesteście kolektywem, ale na co dzień pracujecie w różnych miejscach?
Wiktor, Wawrzyniec: Tak.
Wiktor: Zdarzało nam się robić przez jakiś czas wspólnie projekty, z których się utrzymywaliśmy. Generalnie obydwoje mamy, a w szczególności Wawrzyniec, szeroki przekrój rzeczy, którymi się zajmowaliśmy. Poniekąd stąd wzięła się nasza współpraca. Zderzamy się na wielu płaszczyznach artystycznych.
Wawrzyniec: Mnogość doświadczeń pozwoliła nam zbudować dwuosobowy mikrozespół i rozwijać naszą działalność – a choćby w ten sposób przystąpić do realizacji „Poligonu Sztuki”.
Z dużym zaangażowaniem podjęliście temat projektowania tej wirtualnej galerii. Co w tym projekcie było dla Was pociągającego, interesującego, że się na niego zdecydowaliście?
Wiktor: Po pierwsze, chcieliśmy w tamtym okresie zrobić coś, co będzie jakąś aplikacją, a nie kolejną stroną www, cieszyłem się, że będzie to projekt związany z interaktywnymi rzeczywistościami, z grami, z którymi jestem związany i które są – moim zdaniem – syntezą sztuk.
Wawrzyniec: Z mojej strony najciekawsza była otwartość konceptu, ponieważ przystąpiliśmy do burzy mózgów w sposób horyzontalny i próbowaliśmy stworzyć od samego początku ciekawy projekt, który będzie spełniał zakładane cele. To właśnie to było pociągające: możliwość zabawy totalnie otwartą formą, a przy okazji – z mojej perspektywy, czyli osoby, która wizualizowała tę przestrzeń – było właśnie jej budowanie w oparciu o nasz kolektywny koncept.
Wiktor: Zgadzam się, najwięcej zabawy dostarczyło nam projektowanie architektury, a jest to sfera, w której oboje poruszamy się głównie hobbystycznie. Projektowanie doświadczenia i odbioru to odpowiadanie na pewne problemy, gdzie najważniejszą cechą jest „otwarta głowa”. A architektura, podobnie jak gry wideo, jest bardzo przekrojowym gatunkiem.
Wawrzyniec: Oprócz tego jest bardzo natywnym projektowaniem doświadczenia. Taka jest moja definicja: architektura od zarania budowała jakieś napięcia między człowiekiem a budynkiem. W przypadku wirtualnej rzeczywistości możemy również tworzyć pewnego rodzaju napięcia, doświadczenia na poziomie percepcji.
Wiktor: Mi podczas projektowania towarzyszy często Witruwiusz, który opowiada w swoim wstępie do „O architekturze ksiąg dziesięć”, że architekt to taka osoba, która musi się trochę znać na wszystkim, żeby odpowiednio zaprojektować całe doświadczenie – czy to produkt, czy budynek – tak, żeby było użyteczne, trwałe i piękne.
Skoro jesteśmy przy projektowaniu – co było największym wyzwaniem od tej strony w przypadku Poligonu Sztuki z Waszego punktu widzenia?
Wawrzyniec: Mi się wydaje, że umiejętne zaadaptowanie przestrzeni w taki sposób, żeby była jednocześnie ciekawa, dawała odbiorcy możliwość swobodnego poruszania, a z drugiej strony aby była na tyle uniwersalna, żeby można było ją dostosować do bardzo różnych dzieł, które – jeszcze na tamtą chwilę – były nam właściwie nieznane. Musieliśmy stworzyć zatem uniwersalną, funkcjonalną przestrzeń, która będzie jednocześnie atrakcyjna wizualnie.
Wiktor: Tak, to było wyzwanie, aby przestrzeń była ciekawa sama w sobie, ale gdy zostaną w niej umieszczone dzieła sztuki, nie dominowała ich i nie odwracała uwagi od samej wystawy. Odpowiedzią na to wyzwanie był minimalizm. W związku z tym zastosowaliśmy tutaj słynną maksymę architektów-modernistów: „less is more”.
Rozumiem, że to przedsięwzięcie to było w takim razie z jednej strony wyzwanie, z drugiej zabawa, trochę nowości i ogromny research. Gdybyście dostali podobne zlecenie po raz kolejny, czy coś zrobilibyście inaczej? Czy macie jakieś przemyślenia w tym zakresie?
Wawrzyniec: Jesteśmy zawsze „łasi” na ciekawe projekty (uśmiech).
Wiktor: Poza swoją pracą mamy zdecydowaną potrzebę realizowania ciekawych projektów, które dają nam pole do eksperymentów. Na pewno zrobilibyśmy coś inaczej.
Wawrzyniec: Myślę, że można by się pokusić o nawet jeszcze bardziej minimalistyczne podejście do samej przestrzeni. Już podczas burzy mózgów myśleliśmy o totalnie abstrakcyjnym doświadczeniu przestrzeni, jakimś wręcz agorafobicznym otwarciu formy, które byłoby wręcz pozazmysłowe. Jest to coś, co pociąga mnie w nowych mediach – przedłużenie naszej wizji tego, jak może wyglądać świat.
Wiktor: Myślę, że włożylibyśmy jeszcze więcej czasu, żeby zrobić jeszcze mniej (śmiech), co paradoksalnie nie jest takie proste. Redukowanie formy przy jednoczesnym zachowaniu treści jest wyzwaniem.
Tym bardziej, jeżeli pojawiają się jakieś ograniczenia projektowe wynikające z pewnych formalnych ram, np. związane z potencjalnym odbiorcą.
Wawrzyniec: Nie mogliśmy sobie pozwolić na wszystko.
Wiktor: W każdym projekcie należy rozważyć wyzwania i ograniczenia. To jest to, co staramy się z Wawrzyńcem robić podczas projektowania – opowiadać na problemy i ograniczenia, które nakłada dana sytuacja. Nie ma dwóch takich samych projektów.
Fundacja Arteria wraz z międzynarodowym partnerstwem prowadzi projekt „VX Designers”, którego celem jest promowanie wykorzystania wystawiennictwa w edukacji – czy uważacie, że to dobry kierunek?
Wiktor: W ramach naszego kolektywu mieliśmy już do czynienia z edukacją – tworzyliśmy tutorial tworzenia gier komputerowych dla uczniów i studentów. Propagowanie edukacji przez doświadczenie interaktywne, jakim jest np. tworzenie gier komputerowych jest nam w pewien sposób znane. Tworzenie wystaw jest podobnym konceptem, bo pozwala nie tylko przeczytać, zobaczyć, ale też zrobić, co jest dużo bardziej efektywne, jeśli chodzi o zapamiętywanie informacji. Uważam, że jest to droga, którą powinniśmy w edukacji podążać – dotknąć, zobaczyć, zaprojektować, zrobić.
Wawrzyniec: Moim zdaniem w Polsce jest ogromny niedosyt wykorzystania technologii w celach edukacyjnych. W połączeniu z niestandardowymi rozwiązaniami, takimi jak wirtualne wystawy, to są bardzo ciekawe propozycje do wdrożenia. Widzę tutaj dwie drogi zarządzania takim projektem – platformą. Na pewno trudno jest zadecydować, czy zostawić wolność twórczą młodemu pokoleniu, które dostanie dostęp do technologii, czy jednak udostępnić technologię, ale pomóc im poprowadzić działania tak, żeby nauczyli się przy okazji, jak komunikować, by być zrozumianym. Wydaje mi się, że wariant kuratorski byłby w tej sytuacji wskazany. Młode pokolenie ma potencjał, ale zawsze istnieje problem, jak to przekazać.
Czy macie jakąś radę, którą przekazalibyście osobie, która będzie projektowała tego typu platformę w ramach wspomnianego projektu VX Designers?
Wiktor: Radę miałbym taką, aby ta osoba odpowiedziała sobie dobrze na standardowe pytania projektowe: “w jakie role będą wcielać się użytkownicy używając platformy, kto będzie tym użytkownikiem w danych rolach?”. Generalnie Zgadzam się z Wawrzyńcem, że brakuje nauki używania tych narzędzi w kontekście stworzenia pewnej narracji, przekazania treści. Osobiście myślę, że szukałbym drogi, aby taka platforma stała się łącznikiem między bardziej a mniej doświadczonymi użytkownikami. Uczniowie oprócz wystawiania swoich prac powinni mieć miejsce, aby uczyć być kuratorami, czyli „reżyserami narracji”.. Kiedyś jedną z najbardziej cenionych „sztuk wyzwolonych” była sztuka retoryki; jak przekazać to, co ma się w głowie innemu człowiekowi w taki sposób, aby on zrozumiał to tak, ja my chcemy.
…a wystawa jest pretekstem do przekazania tych treści i umiejętności.
Wiktor: W pewien sposób tak, ale powiedziałbym raczej, że jest medium, narzędziem do przekazania myśli. Jednocześnie pretekstem, zaczepieniem, ale i narzędziem.
Wydaje mi się, że w tym kontekście edukacyjnym nie będzie najważniejsza wystawa w sama w sobie, ale to wszystko, czego można się nauczyć tworząc ją, wszystkie umiejętności miękkie.
Wiktor: Faktycznie rozwijanie umiejętności miękkich to bardzo istotna sprawa, a w szkolnictwie przykłada się do tego bardzo mało uwagi. Moim zdaniem ważne jest jednak również samo stworzenie możliwości wypowiedzi swoich myśli przez sztukę w przestrzeni, gdzie zostanie ona potraktowana bardziej „na poważnie”.
Wawrzyniec: Z drugiej strony myślę o zupełnie innym aspekcie takiej „misji”, którą powinna pełnić edukacja w dynamicznie zmieniającym się społeczeństwie, opanowanym przez nowe technologie: mianowicie – będziemy zmuszani do pielęgnowania naszego człowieczeństwa, między innymi tworzenia dóbr kultury. Działalność kulturotwórcza będzie miała w przyszłości dużo większą wartość niż obecnie. Edukacja na poziomie eksponowania, wyrażania siebie przez media artystyczne będzie wartością samą w sobie, którą edukacja na wszelkie możliwe sposoby powinna pielęgnować, aby zapewnić nam godny byt w świecie zdominowanym przez maszyny i sztuczne inteligencje.
Wiktor: Edukacja powinna nas nauczyć uczyć się nowych rzeczy i reagować na zmiany. A rolą kultury jest eksplorowanie ścieżek jeszcze przez nikogo nieodkrytych; uprzedzanie pewnych rzeczy, które się jeszcze nie stały i pokazywanie, co może się stać, abyśmy w porę się nad nimi zastanowili.
Dziękuję Wam bardzo za rozmowę!